Cześć. Jak pisałem wcześniej na fb, w grudniu będzie mniej wpisów. Jak zauważyliście, moje posty pojawiają się nawet mniej niż rzadko :) Składa się na to obecnie kilka czynników. Trochę więcej na ten temat powiem w pierwszym filmiku już w styczniu. Mimo to chciałbym jeszcze kilka degustacji w starym, zdjęciowym stylu wrzucić. Dlatego dzisiaj przedstawiam Wam BOOTLEGGER PROHIBITION BEER z amerykańskiego browaru Bootlegger.
Kolor: bursztynowo-herbaciany.
Piana: praktycznie brak.
Zapach: słodki, jabłkowy, trochę sztuczny.
Smak: wyraźna słodycz, trochę ulepkowata, mocno jabłkowy. Zero goryczki :)
Wysycenie: wysokie.
Opakowanie: według mojej oceny na szóstkę. Papier etykiety kredowy. Mimo, że jest ogólnie napstrokacony i wszystkiego pełno to zachowuje to całkiem niezły balans. Sama butelka w oryginalnym kształcie. Kapsel jeszcze lepszy niż całość. Dobra robota.
Uwagi: Mało cech piwnych. Bardziej mi przypomina sok jabłkowy mocno nagazowany. Mojej Żonie posmakowało. Więc to kolejny dowód, że miało mało z piwa. Jako odskocznia od czasu do czasu ujdzie. Jednak na stałe na pewno nie zagości w moim menu piwnym. Alkohol na poziomie 5,5%, ale w ogóle go nie czuć. Postaram się sprężyć i coś jeszcze opublikować przed nowym rokiem. Tymczasem do zaś :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz