.

.

sobota, 30 maja 2015

Czarno to widzę.

Miałem niezmierną przyjemność sięgnąć po jeden z moich ulubionych stylów piwnych - stouta. Czarny jak noc napój, ze swoją treściwością i smakiem niezmiennie mnie urzeka. A dzisiaj wyjątkowy stout, a dokładnie COFFEE STOUT z Kormorana. Świetna seria Podróży dalej utrzyma swoją dobrą passę? Czy kawa zrobi dobrą robotę? Zaraz zobaczymy :)







Kolor: czarny, nieprzejrzysty.

Piana: średnio obfita, beżowa, średnie pęcherzyki, piękny lacing.

Zapach: Booommmm. Kawa, kawa, i jeszcze raz kawa. Do tego paloność.

Smak: palone słody, wspaniała kawa i czekolada. Naprawdę genialne. Goryczka zdecydowanie średnia.

Wysycenie: średnie ku mocnemu. Trochę za duże.

Opakowanie: porządne, już je opisywałem na blogu.

Uwagi: Niesamowicie pijalne piwo. Zbalansowane, na wysokim poziomie. Pije się każdy łyk z wielką przyjemnością i rozkoszą. Fakt, stout jest genialnym stylem, a jego różne wariacje również. Ekstrakt 14,5 Blg, alkoholu 4,8%. Zapomniałem dodać, że jest niesamowicie aksamitny, to może być zasługa płatków owsianych. No cóż, doznania świetne. Trzeba przyznać, że browar Kormoran trzyma formę. Do zaś przyjaciele. :)

wtorek, 26 maja 2015

Stary Gdańsk w smaku.

W marcu pisałem jak to spacerując z rodzinką po Gdańsku, wdepnąłem do rosyjskiej restauracji i poza dobrym obiadem, zdegustowałem dwa piwa. Pierwsze to Biały Niedźwiedź, który opisałem pod postem o tytule "Niedźwiedzie smaki". Zaś dzisiaj, w drugiej części, z przyjemnością opiszę Wam co ciekawego odkryłem w PIWIE STAROGDAŃSKIM z Pomorskiego Browaru Tradycyjnego. To kontraktowy browar , który współpracuje z browarem  Gościszewo. Jedynym minusem był fakt, że nie poprosiłem kelnera o podanie mi butelki, tak jak przy niedźwiedziu. No cóż, możecie zobaczyć jak wygląda etykieta na stronie starogdanskie.pl. Jest naprawdę ładna.







Kolor: bursztynowe, klarowne.

Piana: delikatny kożuch, nie pozostawiło nic na szkle, biała.

Zapach: słodki, orzeźwiający chmiel.

Smak: tu miałem trochę problem, bo z początku piwo było za bardzo schłodzone. Pod koniec wyczułem bardzo przyjemny chmiel, taki mocno świeży. Słodowe akcenty. Goryczka bardzo solidna.

Wysycenie:  średnie ku wysokiemu.

Opakowanie: nie mialem okazji na żywo je oglądnąć.

Uwagi: Fajny ten pomysł ze wskrzaszaniem starych piw według starych receptur. Jest to dobra okazja do zakosztowania jak kiedyś ( choć to i tak zapewne inny smak) smakowały piwa pomorskie. Piło się wyjątkowo dobrze, po tym drugim piwie lekko zmiękłem przez chwilę :) Ekstrakt 12,5 Plato, alkoholu 5,2%. Piękne miasto Gdańsk, ma w sobie niesamowity urok. Pozdrawiam Was i do soboty :)

niedziela, 24 maja 2015

Sympatyczny brodacz :)

Dzisiaj ciekawe piwko z browaru De Koningshoeven w Holandii. Nazywa się URTHEL SAISONNIERE i jest bardzo znaną marką. Czy belgian ale powali mnie swoim smakiem, jak Pudzian podczas sobotniej walki? A może jednak mnie rozczaruje?  Twórcą tej marki i receptur jest Hildegarda van Ostaden, a za stronę graficzną jest odpowiedzialny jej mąż. To tak jako ciekawostka. Kocham ten moment kiedy nie wiem co będzie w środku, czym mnie za chwilę zaskoczy pierwsze pociągnięcie nosem, pierwsze łyki i efekt finalny.







Kolor: złoty wpadający w piękną żółć.

Piana: drobnopęcherzykowa, biała, obfita, ale średnio trwała.

Zapach: przyjemny, estrowy, nuty kwiatowe i bardzo słodki aromat kruchych ciasteczek.

Smak: tu również jak w zapachu powtarzają się ciastka, kwiaty i owoce. Bardzo orzeźwiające piwo. Goryczka średnia. Czuć drożdże i lekką kwaskowość.

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: poprawne, nie jest przesadzone, żółty kolor dodaje ciepła, a postać sympatycznego, łysego brodacza dodaje łagodności :) Kapsel oryginalny.

Uwagi: Piwo jest z pewnością bardzo delikatne, mocno pijalne i orzeźwiające. Alkoholu 6%. Z chęciąbym je powtórzył. Minus, za małą  butelkę :) Ale trzeba się w życiu umieć cieszyć z drobnych rzeczy. Wypite z wielkim smakiem. Czy powaliło? Nie, ale na pewno dostarczyło naprawdę dobrych doznań. Udanego tygodnia.

sobota, 23 maja 2015

Opackie sekrety.

Ostatnio zapowiadałem, że wkrótce pojawi się niezwykłe i ciekawe piwo. Otóż niedawno dostałem je od rodziny, która przywiozła mi je z Belgii. Co w nim tak niezwykłego? Ano to, że to belgijskie piwo trapistów. Doskonale wiemy, że historia złotego trunku sięga zakonnych murów, gdzie najczęściej warzone było piwo. Tak, bo to właśnie europejska i chrześcijańska kultura wiedziała co jest w życiu najlepsze. Mnisi spożywali ten postny napój jako codzienny trunek. Dobrze konserwował, zabijał bakterię, wspomagał organizm. Historia tego piwa jest bardzo ciekawa, ale to przedstawię w Uwagach. Przed Wami piwo ORVAL z browaru Abbaye de Orval w południowej Belgii.





Kolor: bursztynowy.

Piana: piękna, drobna jak na azocie, trwała, gęsta, zbita, bardzo obfita.

Zapach: Haaa, i tu niespodzianka. Bo zapach nie był za piękny. Spojrzałem na datę na etykiecie ;) Jeszcze raz wącham. Kurcze. Trochę taką zgnilizną lekką zalatuje. Mieszało się to z pięknymi owocami. Jak się później okazało za ten zapach odpowiedzialne były szczepy drożdży, które biorą udział we wtórnej fermentacji w butelce. Szok.

Smak: pomyślałem, że mogło to wpłynąć na smak. Pełen obaw wziąłem pierwsze łyki i nie mogłem wyjść z podziwu. Jak później wyczytałem, smak zawdzięcza się trzem rodzajom słodu, potrójnej fermentacji oraz pięciu szczepom drożdży. Smak słodki, ale nie mdły. Czuć wyraźnie tą solidną bazę słodową. Do tego dobra goryczka, lekko ściągająca. Ale doskonale skomponowana. Chmiel robi świetną robotę. Do tego owoce z aromatu również wyczuwalne, następnie lekkie ziołowo- korzenne nuty. Majstersztyk.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: Ryba ze złotym pierścionkiem w pyszczku jest logiem browaru. Skąd takie logo? Otóż historia głosi, że księżna Matylda Toskańska modliła się żarliwie nad jeziorem do Matki Bożej. Złoty pierścień wpadł jej do jeziora. Nagle z wody wyłoniła się ryba i zwróciła jej pierścień. Księżna postanowiła, aby na tej ziemi powstał klasztor. I właśnie do dziś on stoi.

Uwagi: Opactwo zostało założone w roku 1132. Później,po rewolucji francuskiej uległo kasacji.Powstało ze zgliszczy w 1926 roku, a warzenie piwa wznowiono w 1931. Nie podano ekstraktu, ale alkohol na poziomie 6,2 %. Piwo zniknęło w parę chwil. Niestety, było w małej butelce. Polecam. Jest kapitalne i zrobiło na mnie duże wrażenie. Dobrej nocy i emocji na KSW 31 :)

środa, 20 maja 2015

Wieczorny odpoczynek.

Za oknem pada deszcz, ochłodziło się. Czas się napić po dniu pracy. Zastanawiałem się czy zdegustować jakiegoś stouta czy coś delikatniejszego. W końcu padło na UHERSKY BROD COMENIUS z browaru Uhersky Brod z miasta o tej samej nazwie. Położone jest ono w południowych Czechach. Jakoś tak w okresie wiosenno-letnim automatycznie przechodzę na jasne lagery, pilsnery. Nie ciągnie do czarnych jak smoła stoutów i porterów. Ok, otwieram butelkę.... :)







Kolor: ciemnozłoty, lekko matowy.

Piana: trwała, gęsta, średnie oczka.

Zapach: intensywne kwiaty i słody, chmiel i delikatne nuty miodowe.

Smak: co mi się pierwsze rzuciło to solidna goryczka. Poza tym dobre słody, wyczuwalna chlebowość. Delikatnie czuć owoce.

Wysycenie: średnie ku wysokiemu.

Opakowanie: jak widzicie na zdjęciu, całkiem ładne. Kłosy pośrodku z napisem browaru. Kolorystycznie dopasowane. Nie ma w nim jednak niczego co mi imponuje.

Uwagi: jak widać od razu na etykiecie mamy do czynienia z "czternastką" o alkoholu na poziomie 6%. Piwo dobre, jednak piłem lepsze. Chodzą słuchy, że browar Uhersky Brod zrobił dobrą robotę. Kiedyś był to browar Janecek. Kapsel firmowy. Życzę miłej i spokojnej nocy.

poniedziałek, 18 maja 2015

Piwne banany.

Tak, dziś pogoda była rewelacyjna. Przedsmak lata, wszędzie zielono, aż chce się żyć. Cały Boży dzionek spędziłem praktycznie na świeżym powietrzu ze swoim Synem. Spacery na łonie przyrody, odwiedziny w zoo, rower. Tak, trzeba aktywnie korzystać z czasu kiedy ma się wolne od pracy. Przyszedł wieczór, a ja padam z nóg. Dotlenienie robi swoje. Siedzę teraz przed kompem i piję piwo. Opisuję od razu swoje wrażenia z jego degustacji. A dziś dosyć ciekawie. Przede mną piwo o nazwie BANANA BREAD BEER z browaru Charles Wells. Powiem szczerze, że nie mam  zielonego pojęcia czym to piwo zaskoczy i czy będzie to zaskoczenie pozytywne :)





Kolor: bursztynowy z refleksami rubinowymi.

Piana: gęsta, średnio trwała, średniopęcherzykowa.

Zapach: słodowy, mocno bananowy.

Smak: I tu zaskoczenie, spodziewałem się dużej słodyczy, jak w zapachu. Jednak nie, zdecydowanie nie. Goryczka całkiem mocna, konkretna. Wow, naprawdę szok. Do tego trochę kwasku, lekko cierpkie pod koniec.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: przezroczysta butelka z ciekawym obrazkiem na środku etykiety.  Szklanka piwa otoczona bananem, a praktycznie z niego wychodząca. Szału nie ma, ale jakiś pomysł jest :)

Uwagi: Piwo wypiłem ze smakiem, choć byłem do niego nastawiony trochę sceptycznie. Nie przepadam za smakowymi piwami, co nie oznacza jednak, że nie są dobre. Polecam. alkohol 5,2%. Ech, ten piwny świat. Ileż by trzeba było pić żeby wszystkiego skosztować :) Dobrej nocy...

piątek, 15 maja 2015

Dzikie piwo :)

W moich rękach znalazło się dziś cacko. Warzone w browarze Ringwood, położonego na obrzeżach New Forest w Hampshire. Nazywa się BOON DOOGLE.  Dłuższy już czas się męczyłem, aby nie spróbować go przed innymi. Jednak dłużej się nie da. Chyba czas zrobić sobie popcorn i usiąść z piwem oglądając jak w ostatnich przedbiegach dwóch kandydatów ubiega się o fotel prezydencki :) A jest bardzo ciekawie :) Wracając do tego trunku trzeba wspomnieć, że jest ono w stylu blond ale. Ciekaw jest bardzo, co tam też Anglicy wykombinowali i jakie dobroci w nim się znajdują. To zapraszam do piwnego świata Kuraka ;)






Kolor: ciemne, opalizujące złoto lekko wchodzące w pomarańcz.

Piana: niestety słaba, szybko zniknęła, ale krążek został do samego końca.

Zapach: słodowy, przyjemny, chmiel delikatny, ale wyraźny, cytrusy w tle.

Smak: Bardzo dobrze nachmielone, słodycz pięknie skomponowana z owocowym charakterem pomarańczy, brzoskwiń. Goryczka nie jest mocna, ale zdecydowana. Wyczuwam też trochę takiej delikatnej, biszkoptowej nuty, a może to maślane ciasteczka? Nie, nie myślcie, że mówię o diacetylu :)

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: jest świetne. Właśnie w tej etykiecie jestem zakochany, mimo, że naprawdę tam nie ma nie wiadomo czego :) Jest dosyć skromna, ale ten rysunek dzika, który jest logiem browaru jest wg mnie kapitalny. Do tego podobają mi się czcionki i papier. Jest trochę taki pergaminowy. No, klasa. Bardzo mi się podoba. Do tego firmowy kapsel załatwia temat na piątkę z plusem.

Uwagi: Świetnie pijalny belg. Do tego trzeba dodać, że ma tylko 4,2% alkoholu. W opisie nie ma ekstraktu. Nie zawiodłem się na tym piwie. Cieszę się, że miałem przyjemność i okazję spróbować tego świetnego stylu w wykonaniu angielskiego browaru. A Wy co dziś robicie? Macie jakieś fajne plany? W momencie jak czytacie tego posta, ja jestem w pracy :( Więc za moje zdrówko wypijcie dziś jakieś piwo :) Pozdrawiam serdecznie.

środa, 13 maja 2015

Lagerek na szybko :)

Dziś spędziłem bardzo przyjemny dzień, oby więcej takich. Czas jednak leci szybko. Słoneczko powoli chowa się za horyzontem. To znak, że po miło spędzonym dniu na świeżym powietrzu trzeba napić się piwka. Pogrzebałem trochę w moim składziku i wyjąłem lagera o nazwie FOHRENBURGER EDITION z Austrii. Po dniu kiedy jest się fizycznie zmęczonym, ale i zarazem zregenerowanym, lubię wypić chłodne piwko. Wchodzi elegancko :)






Kolor: jasnożółty, słomkowy.

Piana: obfita, drobna, biała, dosyć trwała.

Zapach: słodowy, chmielowy, lekkie kwiaty.

Smak: dobra baza słodowa, chmiel również wyczuwalny, goryczka średnia, ale nie najgorsza. Delikatnie szczypiący kwasek pod koniec.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: ładne, skromne. Minimalistyczne.  Bardzo ładny kapsel.

Uwagi: Nieźle przyswajalne piwo. W upały nadaje się idealnie. Gasi pragnienie i nawet orzeźwia. Za niedługo ciekawa degustacja zagranicznego piwka :) Alkoholu 4,8%. Tak sobie dzisiaj uzmysłowiłem jak bardzo naokoło nas jest zielono. Pięknie, wiosna na całego :) I Wam życzę udanych i słonecznych dni :) Zdrowie.

poniedziałek, 11 maja 2015

Górny ferment.

Nie chce mi się jutro iść do pracy, totalnie się nie chce. Co najgorsze, to mi się ostatnio nie chce opisywać nawet piw które piję. Mam ochotę sobie usiąść, nalać piwo i nic nie pisać. No, ale jak to tak. Chyba czas się ogarnąć, bo blog nie powstał po to żeby nic się na nim nie pojawiało. Czasem takie osłabienie motywacji prowadzi ku dobremu i do większego zaangażowania. Tyle prywaty. Czas zdegustować dziś piwo belgijskie LEUTE BOKBIER z browaru Van Steenberge z Ertvelde.






Kolor: ciemny brąz, rubinowe refleksy.

Piana: słaba, grubopęcherzykowa, beżowa.

Zapach: delikatne owoce z łąkowymi, kwiatowymi nutami. Słodowość też się przebija.

Smak: piwo treściwe, dosyć wytrawne. Jest dobra słodycz, palone smaki również czuć. Poza tym lekki alkohol, ale nie nachalny. Lekka przyprawa. Pod koniec delikatny kwasek.

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: Fajny koziołek opiera się o beczkę z piwem. :) Bardzo ładny kapsel. Butelka mała, typowy bączek. Nic specjalnego.

Uwagi: Ciekawostka w tym piwie jest taka, że ten koźlak jest górnofermentacyjny. Stanowi to pewną niecodzienność, bowiem bock jest piwem dolnej fermentacji. Bardzo ciekawe rozwiązanie. Piłem ze smakiem, opisywałem z mniejszym ;) Niezły leń mnie dopadł, trzeba go szybko zwalczyć :) Nie ma łatwo. Alkoholu 7,5 %. Zdrowie.

sobota, 9 maja 2015

Czarownica.

W trakcie ciszy przedwyborczej należy wypić, aby nasz nowy prezydent był godnym reprezentantem Narodu polskiego. Dłuższy już czas nie piłem piwa w stylu portera. Otóż dziś do tablicy wywołuję po raz kolejny rzemieślniczy browar Kraftwerk, który jest stosunkowo młody na rynku craftu. Jak będzie smakowała ta czarownica jestem ciekaw. Nazwa HEKSA nawiązuje do ciemnych mocy, ciemnych jak to piwo. Lubię portery, więc oczekiwania mam dość duże :)







Kolor: ciemnobrunatny, nieprzejrzysty.

Piana: słaba, niska, beżowa.

Zapach: bardzo wyraźna kawa, lekka paloność.

Smak: Czekolada, ale gorzka. Goryczka średnia, dobrze współgra z palonymi słodami. Nuty orzechowe i karmelowe.

Wysycenie: niskie.

Opakowanie: Ciekawe. Trochę rodem z komiksów. Etykieta całkiem znośnie opisana. Czekam na jakąś taką etykietę, która będzie zrywać papę z dachu. Widać, że na tym polu wiele się zmieniło na lepsze, ale jeszcze czekam na coś, co będzie prawdziwą bombą.

Uwagi: bardzo dobry porter. Smakował. Co ciekawe miał mało alkoholu, bo tylko 4,5%, zaś ekstraktu 13 Blg. Dość treściwe piwo, troszkę ciała ma. Zarazem jest delikatne, bardzo gładko przechodzi przez gardło i pozostawia przyjemny kawowy posmak na dłużej. Dobrej nocki. Nie zapomnijcie jutro o wyborach, nie zmarnujcie głosu :)

środa, 6 maja 2015

Biegacze :)

Późno się dziś pojawia wpis, ale człowiek nie ma ciągle na nic czasu. Dopiero wróciłem z pracy, ale na świeżo umieszczam recenzję piwa CUMBERLAND ALE z browaru Jennings. Angielskie piwo znane mi było z pozytywnych ocen moich znajomych, którzy mieli okazję go próbować. Jestem dziś padnięty, ale postaram się wytężyć swoje zmysły, aby w pełni opisać Wam jego walory. Dobrze, zabieram się, bo mnie noc zastanie :)






Kolor: ciemne złoto, mętne.

Piana: bardzo ładna, trwała, ładny lacing, drobnopęcherzykowa.

Zapach: słodowo-chmielowy. Nuty chlebowe, troszkę wyczułem owoców.

Smak: Dobra słodowość. Delikatna chmielowość ze słabą dość goryczką. Jest chleb bardzo wyraźny.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: Bardzo profesjonalna etykieta przedstawiająca dwóch biegaczy. Piwo ma odświeżyć po ekstremalnym wysiłku. Osiłkowie biegają po górach, więc nie ma lekko. Bardzo mi się podoba. Kapsel oryginalny, ładnie się prezentuje w kolekcji.

Uwagi: Piwo smaczne, dobrze pijalne. Alkoholu 4,7%. Poza tym, tak sobie pomyślałem pijąc to piwo, że fajnie byłoby się go napić w takim tradycyjnym, angielskim pubie. Padam z nóg, czas zbierać się spać. Dobrej nocy i do kolejnej degustacji już w sobotę :)



poniedziałek, 4 maja 2015

Doktorzy.

Oj, nie było tu jeszcze na blogu piwa z kontraktowego browaru Doctor Brew. Można zapytać, jakże mogłem przez tak długi czas nic nie degustować od doktorów. Przecież uchodzą za jeden z najlepszych browarów w Polsce, jeśli chodzi o rzemiosło. Ale jakoś tak wyszło i już. Wiele znanych blogerów i nie tylko rozpływa się kosztując ich trunki. Trzeba przyznać, że rzeczywiście ich piwa są naprawdę dobre. Dzisiaj w końcu sięgnąłem do "schowka" i wyciągnąłem butelkę  MOLLY IPA. Jestem ciekaw jak smakuje.






Kolor: złoty, zmętnione.

Piana: wytworzyła mi się kiepska, drobna i nietrwała, brudziła szkło.

Zapach: bardzo intensywny, orzeźwiające owoce cytrusowe, najbardziej mango i grejpfrut.

Smak: bardzo rześkie, dominują właśnie cytrusy, słodycz przechodzi w solidną goryczkę, która trochę zalega. Bardzo lekkie i pijalne, być może to zasługa płatków ryżowych.

Wysycenie: dość wysokie.

Opakowanie: Etykiety doctorów mnie nie zachwycają, przeważnie są praktycznie identyczne i jakoś do mnie nie przemawiają. Nie można odmówić za to ładnie opisanego składu i najważniejszych informacji :) O kapsel to by się mogli z taką renomą postarać :)

Uwagi: Piwo z ekstraktem 16 Plato, alkohol ładnie schowany i wynosi 7,1 %. Goryczka na poziomie 95 IBU, więc powinno zrywać papę z dachu, a jest niesamowicie przyswajalna. Nie jest męcząca. Można powiedzieć, że to piwo w stylu double IPA jest bardzo dobre. Nie wiem kiedy je wypiłem, miałem wrażenie, że dopiero go nalałem, a już go nie było :) Chmiele: Chinok, Centennial, Mosaic, Ella oraz Topaz.  Dobra robota Doctora Brew. Do następnego. Zdrowie :)

piątek, 1 maja 2015

Czarna Góra.

Browar Cerna Hora to najstarszy działający browar na Morawach, który do chwili obecnej zachował swój historyczny wygląd. Pierwsze informacje o browarze znajdziemy w dokumencie z 28 października 1530 roku. Jednak początki browarnictwa w okolicach browaru przypominały szynki z 1355 roku. Do końca XIX wieku, gospodarzami browaru byli właściciele okolicznych posiadłości. W 1986 roku założona została Rolnicza Browarniczo-Słodownicza Spółka Akcyjna w mieście Cerna Hora, która zarządzała browarem do chwili jego upaństwowienia. Po stu latach zmieniła się spółka i właścicielem jest do dnia dzisiejszego. W browarze zachowano klasyczną technologię produkcji piwa. Zapraszam na CERNA HORA KVASAR S MEDEM.









Kolor: złoto z jasnymi refleksami.

Piana: grube pęcherze, szybko się dziurawiła, bardzo nietrwała.

Zapach: słodowo-chmielowy z nutą słodyczy miodowej, ale trochę sztucznej.

Smak: dobra baza słodowa z akcentami chmielowymi, goryczka  niska. Lekka chmielowość.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: Dobre napisy, całkiem fajna etykieta. Informuje, że jest w piwie miód. Nie wiem czy Kubuś Puchatek byłby z niego zadowolony, ale info jest ;) Jak tak się przyglądam z każdej strony to naprawdę jest ciekawa ta etykieta. Podoba mi się.

Uwagi: Alkohol 5,7%, ekstraktu nie podano. Obstawiam, że jest gdzieś na granicy 13-14 Plato.  Piwo dobre. Słody w nim są tak wyraźne, że każdy łyk daje przyjemność. Czeskie piwa są dobre. Lubię je. I niech tak zostanie. A Wy piliście tego browara? Jak wrażenia?