.

.

piątek, 30 stycznia 2015

Wielka miłość.

Piwo, które w końcu doczekało się degustacji. Kooperacja AleBrowaru z norweskim Nogne O. Przyjaźń polsko-norweska zaowocowała. Ja ogólnie jeszcze nie dojrzałem do piw bardzo mocno chmielonych. Przynajmniej tak mi się wydawało dopóki nie skosztowałem tego. Czy ono jest smaczne? To już za chwilę. Wiem jedno, dawno nie piłem takiego piwa. Przed Wami West Coast Belgian Rye IPA o nazwie  DEEP LOVE. Da się pokochać? Ty też możesz zostać hop headem :)





Kolor: mocniej zaparzona herbata połączona z pomarańczą, odrobinę bursztynowe. Mętne.

Piana: To mistrzostwo świata. Była bardzo gęsta, koloru złamanego beżu. Drobniuteńka, zbita, bardzo trwała. Cudowny lacing, co udowadniam poniższym zdjęciem. Solidna czapa została do końca picia i osiadła na dnie.



Zapach: piękny, chmielowy zapach na pierwszym planie, za nim pewna owocowość, słodkość. Bardzo przyjemny. Da się wyczuć właśnie tą "belgijskość" piwa, a mianowicie nuty korzenno - przyprawowe.

Smak: niebo w gębie, bardzo solidna goryczka. Co ciekawe w ogóle nie zalega. W żytnich piwach zdarza się pewna kisielowatość, ja jej nie wyczułem w tym piwie. Są fenole. Może lekko czuć biszkopt, gdzieś tak w tle.

Wysycenie: niskie, idealne do stylu.

Opakowanie: To prawdziwy odlot. Naprawdę pojechali grubo po temacie, bo jak wyjaśnić fakt, że nie ma tradycyjnej etykiety? :D Butelka została pomalowana, świetna zabawa czcionkami. Ośmiornica w głównym tle. Logo hop headów w Polsce z tyłu :) Naprawdę oglądam tą butelkę z każdej strony i nie mogę się nacieszyć jej wyglądem. Kapitalne. Bardzo ładny, firmowy kapsel. No klasa, co tu dużo mówić.



Uwagi: Bardzo dobre piwo, które polecam zdecydowanie każdemu kto chce się przekonać do mocno nachmielonych piw. Chociaż może nie na początek , bo zaczynać od 100 IBU ( a tyle ma to piwo) to samobójstwo. Jednak po jakimś czasie trzeba po nie sięgnąć. Nie ma w tym piwie, a przynajmniej ja nie wyczułem niczego, co by odpychało. Wszystko jest doskonale zbalansowane. Piwo jest wielowymiarowe i arcypijalne. Ekstrakt wynosi 16 Plato, a alkohol 6,5%. Wasze zdrowie.












środa, 28 stycznia 2015

Niemiecka precyzja.

Trochę sobie zrobię odskocznię od polskich piw. Lubię niemieckie lagery, często są dobrze nachmielone i solidnie uwarzone. Wkrótce dojdą nowe piwa i wracam na polskie podwórko. Mimo zimowej pogody ( raczej tylko kalendarzowej:)) ostatnimi czasy dobrze mi wchodzą właśnie jasne piwa. Czeka już na mnie jednak trochę stoutów ;) Tymczasem zabieram się za WARSTEINERA PREMIUM VERUM z browaru Wersteiner.




Kolor: jasnozłoty, klarowny.

Piana: początkowo drobna, szybka się dziurawiła, dość nietrwała, co nie co zostało na szkle.

Zapach: czuć cytrusy, chmiel, pojawiają się lekkie ziołowe nuty.

Smak: wyraźne chmielowe akcenty, kwiaty, lekka kwaskowatość dodaje uroku. Czuć, że baza słodowa jest delikatna. Goryczka średnia ku mocnej. Pozostaje na dłuższy czas.

Wysycenie: wyraźne, wysokie.

Opakowanie: bardzo eleganckie. złoto rzuca się na pierwszy plan. Bardzo to fajnie wygląda. Krawatka w podobnym stylu, ogólnie wrażenia estetyczne dobre. Ładny, firmowy kapsel.

Uwagi: Smaczny pils. Może goryczka powinna być większa, ale tez nie ma co narzekać. Pije się dobrze. Jest mocno orzeźwiające i gaszące pragnienie. Ależ ten świat piwa ciekawy, każde piwo przynosi zawsze coś ciekawego ( nawet jak jest nie do wypicia), bo za każdym razem może zaskoczyć pozytywnie, jak i negatywnie. Wasze zdrowie.

niedziela, 25 stycznia 2015

Płonie ognisko i szumią knieje...

Nie ukrywam, że bardzo czekałem na to piwo. Zebrało wiele pochlebnych recenzji wśród znajomych mi osób, które również dały się ponieść piwnej rewolucji :) Miałem jeszcze wytrzymać z tą degustacją, ale nie dałem rady. Za każdym razem, gdy  otwierałem schowek, piwo bardzo ładnie się do mnie uśmiechało. Wielokrotnie twardo mówiłem sobie: "Jeszcze nie teraz". Ale dziś padłem. Muszę , po prostu muszę :) Z wielką przyjemnością prezentuję Wam ROZTOCZAŃSKIE DYMIONE ze Zwierzyńca. Coś w tym jest, kto raz spróbuje wędzonego, ten przepadł z kretesem :) Ciągnie wilka do lasu....







Kolor: bardzo ciemny brąz, pod światło rubinowe refleksy.

Piana: beżowa, drobne bąbelki, zbita i trwała, niezła koronka.

Zapach: delikatny zapach wędzonki połączonej ze słodowością. Czuć słabe nuty palonego słodu.

Smak: muszę przyznać, że spodziewałem się większego konkretu, ale... jest trochę treści. Na pierwszy plan wysuwa się wędzoność, potem solidny słód, a potem pojawia się goryczka. Jest słaba. Jednak całość dobrze zbalansowana, pięknie wywarzone piwo, co dało mi dużą przyjemność picia.

Wysycenie: niskie ku średniemu.

Opakowanie: Tu muszę bardzo pochwalić, bo etykieta naprawdę mi się podoba. Przedstawia las i w oddali płonące ognisko. Kurcze, naprawdę wygląda to dobrze. Lubię te leśne klimaty, czuć taką tajemniczość zarazem. Fajne czcionki w kilku odmianach. Ładny firmowy kapsel. No cóż, browar Zwierzyniec przykozaczył z tą etykietą :)

Uwagi: Cieszą mnie wędzone piwa, są dla mnie wspaniałym odkryciem. Nie wszystkim smakują, ale ja pokochałem je od pierwszego łyku. Naprawdę. Zostało ono uwarzone z pięciu rodzajów słodów: wędzonego, monachijskiego, karmelowego, barwiącego i zakwaszającego. Chmielone naszą Marynką. Alkohol 5,2%, ekstrakt 12,5 Plato. Piwo pasteryzowane. Smacznego :)

sobota, 24 stycznia 2015

Możnowładca.

Ja to mam zachcianki jak kobita w ciąży :) Znowu mnie wzięło na coś smakowego. W związku z tym postanowiłem dziś zdegustować piwo z browaru Jagiełło o nazwie MAGNUS ŻURAWINOWY.
Od czasu do czasu lubię sobie przepłukać gardziel czymś, co nazywane jest  "damskim" piwem. Wiadomo, że to mit i nie ma takiego określenia. Można często zauważyć, że jednak ta legenda "damskiego" piwa krąży wśród ludzi. Szkoda, ale musimy z takimi bzdurami walczyć, a może bardziej edukować. Bo wskaże mi ktoś "męskie" piwo? :)






Kolor: ciemny, wiśniowy z refleksami rubinowymi.

Piana: beżowa, dość zbita i z cienkimi oczkami, średnio trwała.

Zapach: mocno żurawinowy, kwaskowaty, trochę ziemisty.

Smak: dobrze wyczuwalna czekolada z domieszką żurawiny, jest lekko cierpkie i delikatnie rozgrzewające.

Wysycenie: niskie w kierunku średniego.

Opakowanie: typowo przypomina mi syropy owocowe do rozrabiania z wodą. Etykieta przeciętna, w kształcie rombu. Mogliby nad nią trochę popracować, choć nie jest rażąca. Kapsel ,niestety, goły.

Uwagi: Piwo dobrze przyswajalne. W ogóle z tymi "smakówkami" to ja mam tak, że jakoś mnie nie zawodzą. Magnus daje radę i z chęcią posmakowałbym innych butelek z tej serii. Czekolada zapowiada się ciekawie. Alkoholu 6%, ekstraktu 14,2 Plato. Patrząc na różnorodność piw na obecnym rynku, stojąc przed ścianą tych wszystkich "cudeniek" człowiek się zastanawia na co dobrze spożytkować swoje pieniądze. Spokojnego wieczoru i niedzieli.

środa, 21 stycznia 2015

Żywe czy zdechłe?

Trochę z poczuciem humoru napisałem ten tytuł, pamiętając moje zeszłe wspomnienia po piwach z tego browaru. No cóż, nawet się nie spodziewałem, że tak szybko sięgnę po kolejną butelkę od nich. Jednak pomimo słabych doznań bardzo mnie ciekawiło, co z kolejnymi piwami. Tym razem się na nic nie nastawiam, na nic nie liczę. Co ma być to będzie. O, tak postanowiłem. W każdym razie zobaczymy, co za chwilę nastąpi. Oto ŁASKIE ŻYWE z browaru Koreb.






Kolor: złoty bursztyn, dość mętne.

Piana: tym razem udało się ją utworzyć, biała, średniopęcherzykowa, nietrwała, zniknęła zaraz po zrobieniu zdjęcia.

Zapach: wyczuwalne nuty kwiatowe, owocowe. Czuć wyraźnie chmiel. Jest przyjemny.

Smak: Wyczuwalna słodycz, z posmakiem miodowym. Goryczka jest wyraźna, zostaje na dłużej. Chyba nic więcej nie udało mi się wyczuć.

Wysycenie: jak dla mnie średnie.

Opakowanie: jak zwykle mi się podoba. Dużo złota, jest eleganckie. Bardzo ładnie się to komponuje z napisami w stylowej czcionce. Kapsel bez niczego. Etykieta ukazuje tradycje warzenia piwa wskazując na drzewo, czyli solidne fundamenty i korzenie.

Uwagi: Piwo tradycyjne, niefiltrowane. Alkohol 6,5%, ekstraktu brak. Muszę powiedzieć, że choć nie jest rewelacyjne, to zdecydowanie wygrywa z poprzednikami z tej "stajni". Dało się je wypić. Zachwalał nie będę, bo wg mnie naprawdę nie ma czego, ale duża różnica względem pozostałych. Przynajmniej posiadało nagazowanie, co nie powodowało, że miałem wrażenia jakbym pił kompot :) Zostało mi jeszcze jedno piwo z ich browaru,wkrótce degustacja. Wasze zdrowie. Cieszę się, że coraz liczniej przeglądacie mojego bloga oraz co jakiś czas wskoczy lajk na facebooku :) Patrząc na statystyki na moim blogu, powolutku, ale wszystkie słupki wzrastają. Dziękuję.

niedziela, 18 stycznia 2015

Urząd konsularny ma dobrego pracownika.

Czekają na mnie już nowe piwka, które właśnie dotarły. A są naprawdę ciekawe i już się nie mogę doczekać ich konsumpcji :) Dziś postanowiłem, że przedstawię Wam piwo z browaru Sulimar z Piotrkowa Trybunalskiego o nazwie KONSUL PILS. Piwo jest ogólnodostępne w sieciówkach. No zobaczym, co to za twór :)





Kolor: ładny, jasnozłoty.

Piana: biała, dość zwarta, drobnobąbelkowa, ale szybko się podziurawiła. Do końca się utrzymała w postaci korzucha, bardzo ładnie "ubrudziła" szkło.

Zapach: intensywny, słodowy, z wyczuwalnym chmielem i lekkimi cytrusami. Bardzo przyjemny. Lekki diacetyl.

Smak: muszę przyznać, że jest dość chmielowy i słodowy. Goryczka początkowo słaba, pod koniec jest nawet konkretna. Wydaje mi się, że wyczuwam delikatną metaliczność, po sprawdzeniu nie byłem już taki pewien. Coś tam majaczyło.

Wysycenie: mocne.

Opakowanie: Jak na średniaka w porządku. Chłopaki na etykiecie czuwają nad warzeniem ;) Jest przejrzyste. Skromne.

Uwagi: Jakoś specjalnie nie ma się czego czepiać. Wiadomo, że nie jest to nieziemskie doznanie, ale naprawdę ok. Minus za zieloną butelkę, rzecz jasna. Kapsel czarny jak smoła :) Alkoholu 5%, ekstraktu 14,5 Plato. Po ciężkim dniu fajnie wchodzi, dość szybko. Jestem z niego zadowolony, spełnia swoją powinność. Konsul na mocną czwórkę.

sobota, 17 stycznia 2015

Ile mocy w mocnym?

Sądziłem, że dłużej mi zajmie chęć napicia się "czegoś" z Korebu. Po ostatnim miodowym czas dać szansę kolejnej butelce. Wierzę mocno, że tym razem będzie dobrze. Wszystkie opowieści (mam nadzieję), że jest to piwo często nieświeże i "jarmarkowe" będę mógł wsadzić między bajki. Otwieracz już mi się grzeje w ręce. Niezmiernie jestem ciekawy co się mieści w środku. Tak między nami, uwielbiam ten moment otwierania piwa i zaraz po tym, łapania aromatu. I często, od razu wiadomo co będzie w środku :) Proszę Państwa, oto MOCNE.






Kolor: bursztynowy, wpadający w ciemniejsze złoto.

Piana: żadna, to co widzicie na zdjęciu zniknęło po chwili. Nie miałem pewności czy zdążę zrobić zdjęcie.

Zapach: słodowy pomieszany ze zgniłym kartonem, piwnicą. Nie za ciekawy, odrzucił mnie.

Smak: Kolejny zawód. Co jest z tymi piwami? Nieprzyjemny posmak jakiejś takiej, kurcze, jak to nazwać? Coś jak zgniłe jaja. Więc prawdopodobnie, a raczej na pewno, piwo jest zainfekowane. Goryczka się pojawiła w sam raz.

Wysycenie: zerowe.

Opakowanie: jak dla mnie jest świetne, to coś co jest w tym wszystkim najlepsze. Nie sposób odmówić im elegancji i stylu. Kapsel czarny golas.

Uwagi: Nie wiem co jest grane. Może zakupiłem piwa z wadliwej warki?? Cholera wie, jednak nie można się poddawać. Z pewnością sięgnę wkrótce po kolejne. Nie może być aż tak źle. Alkoholu 6,5 %, ekstrakt na poziomie 14,1 Plato. Kolejna butelka na minus, Szkoda, jestem zawiedziony, ale pełen nadziei na kolejne piwka z tego browaru. To do kolejnego. Zdrowie.


środa, 14 stycznia 2015

Królewskie tajemnice.

W końcu się doczekałem piwa, którego picie sprawia mi coraz większą przyjemność :) Dziś zdegustuję stouta o sekretnej nazwie - KRÓLEWSKIE TAJEMNICE z Browaru Rzemieślniczego Jan Olbracht z Piotrkowa Trybunalskiego. Pamiętam jak kilka lat temu próbując Guinessa wyplułem zawartość do zlewu :) Taka profanacja, ale cóż, człowiek się uczy całe życie. I zmieniają się upodobania. Co w tym stylu jest takiego niesamowitego? Musicie sami się przekonać, a tymczasem do tablicy wywołuję króla Jana :)




Kolor: czarny, nieprzejrzysty.

Piana: drobno i średnio pęcherzykowa, kremowa, do końca picia pozostał kożuch, ładnie osiada na szkle.

Zapach: paloność na pierwszym planie, czuć gorzką czekoladę, trochę karmelu.

Smak: palone słody mieszają się z czekoladą, trochę alkoholowy posmak daje super efekt, goryczka nie jest mocna. Lekko kwaskowe nuty pojawiają się od czasu do czasu.

Wysycenie: zdecydowanie średnie.

Opakowanie: Jest kapitalne. Ta seria z królem jest świetna, autorem tych rysunków jest znany wszystkim Andrzej Mleczko, polski rysownik , głównie o tematyce satyrycznej. No i wymalował, a, że fantazję chłop ma to widzimy - co widzimy :) Jakie władca kryje tajemnice pod płaszczem to zobaczył tylko błazen. I niech tak pozostanie :) Kapsel oryginalny.

Uwagi: Dobrze pitny stout, wszystko jest w nim we właściwych proporcjach. Ekstrakt 12,5 Plato, Alkoholu 5,6%. Piwo pasteryzowane, niefiltrowane. Chmiele: Admiral i Goldingd.  Za jakiś czas na pewno wrócę do tej serii. Póki co, spróbuję inne browary. Wasze zdrowie.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Słodka wiśnia.

Coś mnie naszło na piwo, które charakteryzowałoby się dużą słodkością i wyraźnym smakiem owoca. Przegrzebałem schowek i znalazłem coś w sam raz na moją zachciankę. Browar Fortuna w Miłosławiu ma swoją słynną serię piw smakowych. Tym razem padło na FORTUNĘ WIŚNIOWĄ. Muszę przyznać, że ogólnie nie przepadam za tego rodzaju piwami, ale dziś miałem na nie wyjątkową ochotę. Więc do dzieła. Otwieracz w ruch.





Kolor: bardzo sympatyczny, taki właśnie rubinowo- wiśniowy, lekko wpadający w mocno zaparzoną herbatę.

Piana: nietrwała, drobne i średnie pęcherzyki, ciemna biel, co nie co zostało na szkle.

Zapach: piękna wiśnia na pierwszym planie, słodowość wyraźna, po czasie czuć zapach przypominający trochę syrop wiśniowy.

Smak: bardzo słodkie, czuć ten wisienny posmak. Goryczki nie uraczy się w tym piwie :)

Wysycenie: dość mocne, trochę lekko szczypiące w język.

Opakowanie: Fajne, intensywne kolory, ładnie się komponują ze złotymi ramkami, niezły - firmowy kapsel, jest w porządku.

Uwagi: Zdecydowanie jestem spełniony, otrzymałem to, czego w danej chwili od niego oczekiwałem. Miłosław ma zdecydowanie dobrą serię. Pije się lekko, bardzo szybko znika i w ogóle tego nie czuć. Bardzo pijalne. Nawet bym powiedział, że orzeźwia. Alkoholu 5,1 %, ekstraktu nie podano, więc minus. Ogólnie piwo polecam, jest dobre.

sobota, 10 stycznia 2015

Gruzińskie słońce.

Dzisiaj wychodzimy na chwilkę z naszego polskiego podwórka. Za oknem pogoda nie rozpieszcza, raz pada deszcz, raz deszcze ze śniegiem. Raz mamy na plusie, raz na minusie. Chciałoby się słoneczka. Czekamy z utęsknieniem na wiosenne promienie. Jednak można sobie trochę przyspieszyć ten czas. Otwieram butelkę gruzińskiego piwa o nazwie ZEDAZENI z browaru Zedazeni z miejscowości Sagurami :) Taka to różnorodność nazw :)





Kolor: bardzo jasnozłoty.

Piana: utworzyła się ładna, drobnobąbelkowa, szybko się podziurawiła i zniknęła. Koloru złamanej bieli.

Zapach: wyczuwalne słody na pierwszym miejscu, delikatny zapach chmielu. Jakoś nie wyczułem nic innego.

Smak: lekko słodowy, chmielu słaby, wyczuwam delikatną nutę skórki od chleba. Wraz z piciem odczuwa się goryczkę, która wydaje się zalegająca w pierwszym odczuciu, ale szybko znika.

Wysycenie: odrobinę za duże, trochę siada na żołądku.

Opakowanie: ładne, klasycznie proste, ładny kapsel, minus za zieloną butelkę.

Uwagi: Może nie porywa, bardziej bym powiedział, że zbliżone do typowego, koncernowego lagera. Jednak nie było złe. Dobrze byłoby się go napić w letni dzień. Alkoholu 5%. Chyba muszę powoli odbijać w stronę piw górnej fermentacji. Mam jednak jeszcze kilka lagerów, które muszę wypić , bo terminy gonią :)

środa, 7 stycznia 2015

W razie potrzeby użyj otwieracza.

Człowiek sobie czasem myśli, że fajnie byłoby wypić wszystkie piwa świata. No, chociaż spróbować. Niestety braknie życia, więc zamiast dumać nad czymś utopijnym, lepiej się dobrze rozejrzeć :) Coraz to nowe piwa zalewają rynek, zeszły rok był dla craftowych browarów bardzo udany. Sądzę, że obecny również przyniesie wiele zmian na lepsze. Myślenie ciężko mi dziś idzie, więc postanowiłem udzielić sobie PIERWSZEJ POMOCY. Pomógł browar Pinta :)





Kolor: ciemne złoto, klarowny.

Piana: Bardzo gęsta, zbita, drobne bąbelki, bielutka, trwała, cudowna koronka.

Zapach: słody pomieszane z chmielami, bardzo przyjemny, delikatny.

Smak: wyczuwalne słody mieszają się z chmielem, goryczka konkretna, trochę zalegająca.

Wysycenia: może trochę za duże, ale nie przeszkadza aż tak mocno.

Opakowanie: Kapitalne. Bardzo mi się podoba, jest kolorowe, rzuca się mocno w oczy. Dobry, śliski papier. Świetnie opisany skład oraz temperatura podawania. Kapsel oryginalny. Dobra robota.

Uwagi: Jak dla mnie to świetnie uwarzony jasny lager. Nie ma w nim nic za dużo, ani za mało. Według mnie tak własnie powinny wyglądać "dziesiątki". A w składzie mamy: słody Weyermann, pilzneński, monachijski, Caramunich, Carapils. Zaś z chmieli nasze polskie: Marynka i Lubelski :)
Piwo pasteryzowane, o ekstrakcie na poziomie 10,5 Plato i alkoholu 4,1 %. Więc mamy klasycznego, delikatnego pilsa. Wartość IBU w tym piwie wynosi 33. Piwko w swoim stylu, na piątkę z plusem. Spróbujcie i podzielcie się wrażeniami. Pozdrawiam.

niedziela, 4 stycznia 2015

Miodowe - pszczoły się obrażają :)

Otwieram sobie mój "magiczny schowek" i patrzę. Piwa ustawione w kolejce do picia :) A nie, dziś się wyłamię, bo ciekawi mnie już od dłuższego czasu pewna butelka. Więc sięgam trochę głębiej i wyciągam MIODOWE z regionalnego browaru Koreb w Łasku. Nie wiem w sumie dlaczego, ale sięgam po nie z przekonaniem, że będzie świetne. Czy spełniło moje oczekiwania?  Lubię miód, więc może sama nazwa spowodowała miłe skojarzenia?




Kolor: jest bardzo ładny, złocisty i miodowy.

Piana: tu wielki zawód, niestety jej nie było, nie utworzyła się w ogóle :(

Zapach: słodowy, trochę taki metaliczny, lekko miodowy.

Smak:  tu szału nie ma. Bardzo mdły, słodki, metaliczny posmak. Goryczka bardzo nieprzyjemna, jakaś taka sztuczna. Całość wodnista.

Wysycenie: znikome, praktycznie w ogóle go nie czułem. Tragedia.

Opakowanie: Tutaj akurat muszę pochwalić. Bardzo dobra szata graficzna, staranne wykonanie i pełen profesjonalizm. Całość w złotym kolorze, niewidocznym na zdjęciu niestety. Rzuca się w oczy i tak się zastanawiam teraz, czy to przypadkiem opakowanie nie spowodowało tak dużej chęci sięgnięcia po to piwo. Wiadomo, że człowiek sugeruje się wzrokiem, a etykieta naprawdę świetna.

Uwagi: Niestety, ale trzeba ocenić całokształt, to jedno z najgorszych piw, które ostatnimi czasy piłem. Namęczyłem się solidnie, a i tak nie dobrnąłem do końca. Szkoda, gdyby smak dopełnił wizualne doznania... Ekstraktu nie podano, alk. 7,2%. Jednak pocieszam się faktem, że z Korebu mam jeszcze kilka butelek innych piw. Mam nadzieję, że one będą dobre i zmienię zdanie :) Piwa nie polecam, ale może warto poznawać nawet to, co nie smakuje? Aaaa, z tym miodem to jak w tytule, pszczoły płakały jak piły tego miodziaka :)

sobota, 3 stycznia 2015

"...pól malowanych zbożem rozmaitem, wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem..."

Ciągnie mnie do pszenicy. Sięgam więc po weizena, na którym mam nadzieję się nie zawieźć. Jan Długosz w "Rocznikach" pisał: "Wina i oliwy kraj ten dla ostrego północnego zimna nie ma; zamiast wina używa piwa, które robią z żyta, pszenicy i jęczmienia albo orkiszu."
Degustuję piwo z browaru Szałpiw (Wąsosz) o nazwie "BAMBER". Tak więc, długo się nie namyślając, odkapslowuję "napój bogów", który od samego początku swoim aromatem zachęca do spożycia. Widzę pola pełne złotej pszenicy... Oj, poniosło mnie. Jeszcze nie wziąłem go do ust. Ech, ten aromat...




Kolor: piękny, złoty i mętny.

Piana: Tu się trochę zawiodłem, bo miała grube oczka, ale utrzymała się całkiem nieźle. W końcu jakaś ładna koronka się utworzyła.

Zapach: rewelacja, bananowo-goździkowo-zbożowy odlot. Całość dopełnia nuta lekkich cytrusów. Można się doszukać lekkiego chlebowego aromatu.

Smak: jest dobrze. Banany mieszają się z piękną słodowością, lekki kwasek dodaje smaku. Nie jest męczące, pije się dobrze. Bardzo orzeźwiające piwo, dobre na lato. Pięknie wszystko zbalansowane, goryczka delikatnie wypełnia smak.

Wysycenie: dość słabe, wolałbym wyższe.

Opakowanie: Etykieta ogólnie mnie rozśmieszyła, jest taka humorystyczna, żółć dodaje ciepła. Ogólnie kolory fajnie stonowane. Kapsel golas, ale czarny. Etykieta dokładnie opisana - to lubię. Jest starannie wykonana. Napis na niej: "Z Bambergu na Górczyn się przyknaili, Nazad to było wiyncyj niż dwa wieki, Rug-cug patery na glanc wysmyczyli I rychtyk Bambry som wiarum zez eki". :)

Uwagi: Znalazłem w nim wszystko to, co chciałem. Bardzo dobre piwo. Użyto słodu pilzneńskiego, monachijskiego oraz pszennego. Chmielono naszą wspaniałą Marynką. Alkoholu 4,7 %, esktrakt na poziomie 12 Plato. Często słyszę od znajomych, że piwa pszeniczne są nudne, nie potrafią niczym zaskoczyć itd. Rodzajów weizena jest mnóstwo, zapewne nie trafili na dobrego pszeniczniaka. Szukajcie, a w końcu znajdziecie coś dla siebie.