.

.

wtorek, 30 grudnia 2014

Sylwestrowe szaleństwo :)

To ostatni wpis w starym roku. Jak wspominałem jakiś czas temu, chętnie wróciłem do wędzonych smaków. Bardzo ciekawie zapowiada się uwarzony ostatnio, w browarze Widawa, przez Wojciecha Frączyka PORTER BAŁTYCKI WĘDZONY. To pierwsze takie piwo w Polsce. Dlatego z wielką niecierpliwością na nie czekałem. Dziś w nocy poleje się dużo alkoholu, pamiętajcie o mądrej głowie, o piciu z kulturą i klasą. Bawcie się dobrze i przyjmijcie moje najlepsze życzenia. Niech ten nowy rok będzie dla Was pomyślny i dobry. Niech się nam obrodzi w coraz to nowe, lepsze rodzaje piw. Polskę niech ogarnie craftowe szaleństwo :)





Kolor: ciemny, brunatno-czarny, nieprzejrzysty,

Piana: bardzo zbita, drobna, beżowa, piękna koronka, niesamowicie trwała, utrzymała się do końca picia.

Zapach: bardzo intensywna wędzonka na pierwszym planie, trochę nut karmelowych, kawowych.

Smak: wyraźna wędzoność, paloność. Nuty czekolady, kawy, przebija się karmel. Jest świetne w smaku. Pije się dobrze, intensywnie pobudza kubki smakowe. Goryczka solidna, pozostaje na dłużej.

Wysycenie: idealne pasuje, średnie.

Opakowanie: Mała butelka, w ciemnych kolorach i biała czcionka, schludna, ładna. Dobrze opisane piwo. Kapsel czarny, ale golas.

Uwagi: Jest w nim coś takiego, że chętnie się sięga po kolejny łyk. Naprawdę robi wrażenie. Jest wytrawny. Ten lager ma 19 Plato, więc nie jest najmocniejszy. Alkoholu 7,5%. Piwo treściwe, smaczne. Myślę, że obowiązkowo trzeba spróbować. Wędzenie portera to odważna opcja, właścicielowi Widawy udało się to doskonale. Nasze polskie portery są uważane na całym świecie za najlepszych przedstawicieli tego gatunku. Są perełką polskiego piwowarstwa. Lubią sobie dłużej poleżakować, coś jak my, po świątecznym przepychu na stole :) Wasze zdrowie.

niedziela, 28 grudnia 2014

Zielona wyspa.

Dziś sięgnąłem po piwo z browaru  Krajan (Browary Kujawsko-Pomorskie). Już patrząc na samą butelkę można odnieść wrażenie, że... zielono mi :) Kolorystyką można się przenieść do letniego okresu, kiedy to wszystko wokół kwitnie na potęgę. Piwo to nawiązuje również, poprzez swoją nazwę, do zielonej wyspy. Otwieram więc IRLANDZKIE ZIELONE.






Kolor: zielony.

Piana: zwarta, zbita, drobne pęcherzyki, bardzo nietrwała.

Zapach: słodowy, pomieszany z nieprzyjemnym zapachem w stylu nikotyny. Nie mam tak dużego doświadczenia, ale nie jestem pewien, czy to nie ten słynny "skunks". Nie wiem, naprawdę. Na pewno nie jest to przyjemne doświadczenie dla nosa.

Smak: bardzo słodki, taki bym powiedział oranżadowy, po dłuższym czasie mdły. Goryczka średnia. Trochę mi trąci stęchlizną.

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: Za dużo zielonego. Wielki minus za zieloną butelką, która działa niekorzystnie na piwo. Sama etykieta przeciętna. Nic mnie w niej nie pociąga.

Uwagi: Alkoholu 5,5%, ekstraktu 12,1 Plato. Ogólnie piwo nie zachwyca. No chyba, że ktoś lubi bardzo dużą słodycz w piwie. Dla mnie za mocna i nie pasująca do piwa. Nie było to zbilansowane w żaden sposób goryczką. Nie będę go polecał, uważam, że są naprawdę świetne piwa, które zasługują na uznanie. To im nie wyszło. Swoją drogą, czy w Irlandii są zielone piwa??

sobota, 27 grudnia 2014

Korzenny aromat.

Często się mówi - "Święta , Święta, i po Świętach." Ja się z tym nie zgadzam, okres świąteczny jeszcze trwa i trochę potrwa. Dziś z ciekawością zwróciłem swój wzrok na butelkę, uwarzoną specjalnie na okres od listopada do stycznia tego roku.  Lubię te świąteczne piwa, pięknie pachną, świetnie smakują. Idealnie współgrają z tym czasem, kiedy w domu gości Bożonarodzeniowa radość :) Browar Okocim w swojej serii piw sezonowych przedstawia PIWO ŚWIĄTECZNE, o zdecydowanym smaku korzennym. Brzmi dobrze, jak będzie?






Kolor: ciemny brąz, lekko wpadający w mocno zaparzoną herbatę, pod światło lekkie refleksy rubinowe, klarowne.

Piana: drobniutka, średnia żywotność, beżowy kolor, bardzo ładna koronka.

Zapach: piernikowy, słodkawy, lekko zbliżony do syropu, czuć goździki.

Smak: słodki, tu również wyczuwam goździki. Przebija się piernik. Jest nuta korzenna, przyprawy wyczuwalne. Goryczka, niestety, praktycznie znikoma. Pod koniec lekko mdlący posmak, to chyba z tej słodkości. W pewnym sensie oblepia ona usta. Przyjemnie rozgrzewa gardło.

Wysycenie: słabe, niskie.

Opakowanie: może nie ma w nim nic nadzwyczajnego, ale jest skromne i ładne. Kapsel oryginalny z napisem "Piwo sezonowe". Na krawacie wiadomość o edycji limitowanej. Wszystko w spokojnej , stonowanej kolorystyce.
Uwagi: piwo ciemne, pełne i aromatyzowane. Alkoholu 7%, ekstrakt na poziomie 16,1 Plato. Pije się dobrze, fajnie usiąść sobie wieczorkiem, przy świecącej się choince i wysączyć ze smakiem ten napój. Na pewno nie ma szału, ale jest warte wypicia. Seria piw okocimskich jest wg mnie, całkiem przyzwoita.

środa, 24 grudnia 2014

Narodzenie Pańskie.

Wszystkim moim Czytelnikom, znajomym i nieznajomym, chciałbym życzyć błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia. Zacieśnienia więzi z Bogiem, z rodziną i innymi ludźmi. Świąt spokojnych, ciepłych,  w gronie najbliższych. Dziś zamiast piwa, pijmy barszcz i susz :)



poniedziałek, 22 grudnia 2014

Świąteczny ale :)

Już za trzy dni, Boże Narodzenie. Powoli czuć świąteczny czas. Na rynku piwnym pojawiło się ostatnio mnóstwo piw związanych z tym okresem. Pośród kilku, które nabyłem, znalazła się moim skromnym zdaniem, jedna perełka. Browar Kopyra & Browar Widawa (tak tego słynnego Tomka Kopyry z blogu blog.kopyra.com :) uwarzyli piwo o nazwie RENIFER  XMAS ALE. Szybki telefon do znajomego i udało mi się dostać jeszcze butelkę z wrocławskiej Drink Hali :) No, zobaczmy czym nas uraczyła, niewątpliwie najbardziej rozpoznawalna osoba w piwnym świecie :)




Kolor: początkowo wydaje się być czarny, jednak po dokładnym wpatrzeniu się wpada w bardzo ciemny brąz. Patrząc pod światło piwo posiada rubinowe refleksy.

Piana: jasnobrązowa, zbita, drobniutkie bąbelki, dość długo się utrzymała, pozostawiała krążki po każdym poziomie wypicia.

Zapach: pierwsze co mi uderzyło w nozdrza to czekolada, później miałem wrażenie, że wyczuwam zapach takiego delikatnego, ciasta z piernika. Słodowe nuty. Wyczuwam też wanilię i kardamon.

Smak: bardzo wyborne i wytrawne. Słodowa baza solidna, słodycz da się wyraźnie odczuć. Smak jest trochę winny, przyjemnie , ale delikatnie rozgrzewające. Trochę czekoladowego posmaku, goryczka dość mocna, trochę pozostająca na dłużej. Świetnie to wszystko ze sobą współgra, te smaki przechodzą tak płynnie jeden w drugi. Lekki posmak drzewa. Rewelacja.

Wysycenie: niskie, według mnie idealnie pasujące do stylu.

Opakowanie: Świetny pomysł na etykietę. Wzór reniferów na świątecznym sweterku :) A jak i sweterek, to można się doszukiwać ciepła w zimowe wieczory. Co prawda za oknem akurat w momencie degustacji na plusie, to jednak wszystko to stanowi kompletną całość. Ciepłe kolory również zachęcająco wpływają na nasz odbiór. Bardzo mi się podoba.

Uwagi: Cieszę się bardzo, że tyle browarów wypuszcza świąteczne piwa. Warzony specjalnie na ten czas renifer zawiera cztery słody jęczmienne i dwa pszeniczne: jasny i czekoladowy. Chmiele: Hallertau, Tradition, Cascade. Oczywiście są przyprawy takie jak: kardamon, cynamon, jałowiec, gałka muszkatołowa oraz imbir. Piwo uwarzone wg receptury Tomasza Kopyry. Panowie kolaboranci Frączyk-Kopyra dali pokaz sił i uważam, że wyszło to kapitalnie. Piwo treściwe, ekstrakt na poziomie 16 Plato, alkoholu 6,2 %. Jak macie gdzie, to nabywajcie. Pozdrawiam Was serdecznie, nie dajcie się zwariować w przedświątecznej gorączce, chwilę odsapnijcie i zatrzymajcie w tym biegu.

sobota, 20 grudnia 2014

Londyńska czekolada.

Dostaje od Was wiadomości w których pytacie o stouta. Kiedy będzie, dlaczego nie ma jeszcze tego stylu, itd :) Otóż akurat tak się złożyło, że ten rodzaj pijam zazwyczaj w okresie zimowym. Jednak zima jest już tak blisko, że dzisiejsza degustacja jest specjalnie dla Was. Przenosimy się na chwilę za granicę, posmakować piwo z browaru Young & Co.,s Brewery P.L.C. o nazwie YOUNG,S DOUBLE CHOCOLATE STOUT. Przyznajcie sami, że ta czekolada w nazwie kusi, bardzo mocno. Jaki będzie w smaku i aromacie? Zaczynamy :)




Kolor: czarny, nieprzejrzysty.

Piana: gęsta, beżowa, kremowa, drobne i średnie pęcherzyki, dość obfita, średnio trwała, ładna koronka.

Zapach: jest wspaniały. Solidna paloność miesza się z umiarkowaną słodyczą. A to wszystko uzupełnia czekolada. Ja przez moment wyczułem coś podobnego do śliwki.

Smak: jest moc. Powiedziałbym, że jest tu pewna wytrawność. Tych słodów już tak mocno nie czuć. Natomiast wyczuwa się te palone ziarna z nutą kawy. Bardzo delikatna kwaskowość pięknie uzupełnia się z czekoladą.  Ta czekolada z kolei przypomina mi takie ulubione, mleczno-gorzkie słodkości z dzieciństwa. Goryczka przyjemna, trochę oblepia usta. Nie każdy za tym przepada, ale ja w tym wypadku z ochota się temu poddaję. Zostaje miły czekoladowy posmak w ustach.

Wysycenie: niskie.

Opakowanie: bardzo ciekawa butelka, podoba mi się jej kształt i napisy grawerowane na szkle. Fajnie dopasowane kolory, jest tu dosyć elegancko, a zarazem stylowo. Dość oszczędnie, ale zrobione  z klasą. Widać, że graficy nie są tam od parady. Ładny kapsel z logiem i nazwą browaru, będzie do kolekcji :)

Uwagi: Polecam wszystkim, którzy chcą zacząć swoją przygodę ze stoutem. Ciemne piwo górnej fermentacji z rodziny ale. Ekstrakt piwa wynosi prawdopodobnie 13 Plato. Prawdopodobnie, bo na etykiecie nie ma nic podanego i musiałem trochę poszukać. Alkoholu 5,2 %. Można powiedzieć, że Anglia stoutem stoi :) Londyński browar na dobrą piątkę. Wasze zdrowie.

piątek, 19 grudnia 2014

Oryginalny znak firmowy.

Ostatnimi czasy słyszy się w świecie piwnym wiadomości o tym, że znakiem firmowym naszego pięknego kraju - jeśli chodzi o piwo - mają być wszelkie wędzone i dymione rodzaje tego trunku. Początkowo jakoś nie umiałem sobie wyobrazić tego smaku. Kuchnia polska słynie z tego rodzaju pysznośći. Jednak przełożenie tego na piwo wydawało mi się lekką przesadą. Aż do mojego pierwszego piwa w tym stylu... Oj, tam się w tej butelce działo, oj działo się. Nie zwlekając rozpoczynam piwną przygodę przez duże P. Browar Kormoran w swojej świetnej serii "Podróże Kormorana" wypuścił niesamowite piwo, koźlaka wędzonego - RAUCHBOCK. 




Kolor: rubin wpadający w ciemną miedź.

Piana: gęsta, beżowa, malutkie oczka, zbita, dosyć trwała, ładnie "brudziła" szkło.

Zapach: od razu po nozdrzach dostałem solidną wędzonką. Aromat mocno wędzonej szynki, którą osobiście wędzę co roku na Zmartwychwstanie Pańskie, na bardzo długo pozostał mi w nosie. :)

Smak: wszystko bardzo dobrze skomponowane. Znalazłem tam i wędzoność, i lekko palone, ciemne słody. Wyczuwa się trochę zbożowości, goryczka jest na średnim poziomie. Im więcej piwa ubywało, tym bardziej te nuty wędzone zdobywały sobie miejsce w przestrzeni smakowej. Świetne odczucie.

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: Etykieta ładna, kolorystycznie bardzo dopasowana. Bardzo porządny obrazek w centrum przedstawiający wędrowca, z tyłu zapiski z kolejnego dnia podróży. Świetny kapsel przedstawiający to, co na etykiecie. Myślę, że dobrze to wszystko wygląda, zachęca do sięgnięcia po ten trunek.

Uwagi: Zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Kapitalny pomysł z tym rodzajem piw. Warto zdecydowanie wejść w ten temat głębiej, więc nie było to moje ostatnie słowo w klimacie wędzonym. Ekstrakt 16,5 Plato, alkoholu 6,5%. Piwo niefiltrowane, dolnej fermentacji. Każdy łyk intensywnie badałem, opłukiwałem usta. Smak był tak wyraźny i intensywny, że ciężko mi było wyjść ze zdumienia nad pozytywnym jego aspektem. Piwo skończyło się szybko, ale mi na długo pozostał ten wspaniały smak w ustach. Już z niecierpliwością czekam na kolejną degustację.

środa, 17 grudnia 2014

Grand Champion 2014

Przedstawiam piwo, które zdobyło główną nagrodę w Konkursie Piw Domowych żywieckiego Festiwalu Birofilia. Nagroda powędrowała do zeszłorocznego zwycięzcy, Czesława Dziełaka. Dubbel Cieszyński rządzi. Drugą butelkę Grand Championa chowam do schowka, niech poleżakuje z rok. O tej samej porze, Anno Domini 2015, wyciągnę je i spróbuję po raz kolejny, powinno być o wiele lepsze. To jedno z najbardziej, według mnie, ciekawych stylów piwa. Najlepsze piwa belgijskich Trapistów, swoją pełnię smaku i aromatu osiągają nawet po kilkunastu latach leżakowania. Nasz polski rynek jest bardzo ubogi, jeśli chodzi o ten rodzaj. Nie zwlekając, pora otworzyć tegorocznego zwycięzcę. Oto DUBBEL CIESZYŃSKI z browaru Zamkowego Cieszyn.





Kolor: ciemna miedź, wchodząca delikatnie w brąz, lekko mętne.

Piana: piękna, drobna, beżowa, bardzo zbita, dość trwała, z drobnymi pęcherzykami, bardzo ładnie osiadała na szkle.

Zapach: No tu miałem ciężki orzech do zgryzienia, bo aromat był piękny, wielowarstwowy :) Na pewno da się wyczuć delikatne owoce, co wynika zapewne z górnej fermentacji, gdzie estrów jest więcej. Miesza się to wszystko ze słodowością, zapachem alkoholowym. Przebija się coś w stylu rodzynek, suszonych owoców.

Smak: tu też da się wyczuć estry, jest bardzo delikatny, wręcz aksamitny. Bardzo dobrze się pije. Lekko alkoholowe, trochę rozgrzewające. Goryczka średnia. Znów czuję rodzynki, lekka nuta gorzkiej czekolady.

Wysycenie: średnie.

Opakowanie: ładne, estetyczne, wyraźne. Dobrze dobrane kolory, z napisem o zwycięstwie w największym konkursie piw domowych. Kapsel firmowy, bardzo stylowy. Wszystko tu ładnie skomponowane, bez jakiegoś przesytu.

Uwagi: Piwo świetne na chłodne dni, takie jak mamy obecnie. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jest wytrawne. Trzeba się cieszyć, ze w naszym pięknym kraju te style piwa zdobywają nagrody. Serdeczne gratulacje dla pomysłu i uwarzenia świetnego Belga.  Ekstrakt 18 Plato, alkoholu 8,5%. Jak macie możliwość, śmiało próbujcie. Piwo zasługuje na delektowanie się nim.

niedziela, 14 grudnia 2014

Kwaskowy Witek.

Dziś mam przyjemność skosztować piwo typu Witbier, czyli belgijskiego pszeniczniaka. Nazywane zastępczo białym piwem, charakteryzuje się typowo zbożową bazą z cytrusami w tle. Złotym trunkiem częstuje nas Browar Szałpiw, który uwarzył Witka w Widawie. No, zobaczmy co ciekawego kryje w sobie "JASNY DYNKS".




Kolor: mętny, jasnozłoty.

Piana: drobne pęcherzyki, początkowo zbita, później zaczynała  lekko odpuszczać, bardzo ładna koronka.

Zapach: aromat przyjemnych przypraw, nuty owocowe, uzupełniane w moim odczuciu cynamonem.

Smak: pierwsze parę łyków wyraźna kwasowość, cytrusy i dobra goryczka. Następnie można wyczuwać coraz mocniej kolendrę, jakby lekko przesuwają się pomarańcze. I przez ten kwasek dyskretnie przebija się słodycz, ale jest bardzo, bardzo, delikatna. Pije się sympatycznie, dość orzeźwia.

Wysycenie: średnie z przewagą na mocne.

Opakowanie: Akurat ta etykieta średnio mi się podoba. Dość ponura, w sumie nie wiadomo gdzie jest jej centrum, ma się wrażenie, że to właśnie po drugiej stronie butelki jest główna treść :) Ale jak to w Szałpiw, dobrze opisany skład i wszystkie konkrety. Śliski, fajny papier. W nazwie nawiązanie do gwary poznańskiej z hasłem: "Dynks to je taki wichajster przy jakisiś retyntach, co je mam leżeć na falbanku".

Uwagi: Ekstrakt 13 Plato, alkohol 5,3%. Użyto słodu pilzneńskiego, płatków zbożowych, pszenicy. Chmiele: Styrian Goldings, Motueka oraz Citra. Pije się naprawdę dobrze. Jednak mimo wszystko zabrakło mi w nim "tego czegoś" co by porwało i co nie co urwało... Wypiłem ze smakiem, pozostał jednak niedosyt. Ale jeszcze się taki nie urodził, co by każdemu dogodził. Dlatego browar Szałpiw zrobił dobrą robotę i uwarzył ciekawe piwo. Śmiało polecam tego Witka, może komuś z Was zasmakuje jeszcze bardziej niż mi?


Bardzo ładna koronka.

sobota, 13 grudnia 2014

Dyniowe smaki.

Dziś degustacja piwa, które chodziło za mną już jakiś dłuższy czas :)
Tak sobie pomyślałem, że to będzie coś naprawdę innego niż dotychczas. I zostałem mile zaskoczony. Piwo dyniowe robi dobre wrażenie.  Browar Pinta przedstawia Pumpkin Ale o wybuchowej nazwie: "DYNIAMIT".






Kolor: pomarańczowo-bursztynowy, dość mętne.

Piana: mało trwała, średnie i grube pęcherzyki.

Zapach: aromat miało dosyć słodki, lekko owocowy, jakby trochę czułem wymieszane przyprawy, nawet coś w stylu lekkiej miodowości.

Smak: mocno słodkie, coś delikatnie szczypało w język, ale co, tego nie udało mi się określić. Być może to właśnie przyprawy? Ogólnie czuć taki dyniowy posmak, jednak pewnie to wpływ tych "upiększaczy" smakowych. Jeśli chodzi o goryczkę, to całkiem niezła, mogłaby jednak być troszkę mocniejsza.

Wysycenie: bardzo słabe.

Opakowanie: Nie jest brzydkie, ładna kolorystyka. Przedstawia halloweenową dynię. Ogólnie rzecz ujmując nie lubię tych wszystkich amerykanizmów ściąganych z zagranicy. Mamy swoje piękne tradycje, więc nie widzę potrzeby takich etykiet promujących te obce naszej kulturze pierdoły. No, ale wiadomo, marketing. Kapsel pintowy, oryginalny. Bardzo lubię jego prostotę. Cenię sobie doskonale opisany skład piwa na etykiecie, temperaturę podawania itd.

Uwagi: Bardzo dobrze się pije. Nie jest ciężkie. 16,5 Plato i 6% alkoholu, więc treść jest sympatyczna. Choć dyni tam zapewne jak na lekarstwo, da się ją wyczuć. Wszystko w tym piwie jest świetnie zrównoważone. Piwo niefiltrowane, pasteryzowane. Nasi rodacy dali radę, wzorując się na amerykańskim stylu Pumpkin Ale. Jest dobrze.

środa, 10 grudnia 2014

Ziarna Dąbrowy.

Ostatnie piwo z Browaru " Słociaka"", które znajdowało się w moim posiadaniu to pszeniczniak. Dawno nie piłem tego stylu piwa, a wyjątkowo go lubię. Pozostało mi jeszcze nabyć dwa rodzaje opolskich piw. Póki co, czekają inne, niektóre bardzo ciekawe. Tak więc kończąc opolską serię z chęcią sięgam po "SŁAWICKĄ PSZENICĘ".





Kolor: złoty z lekkimi odcieniami pomarańczy, mętne.

Piana: trwała, bardzo drobna, zwarta, biała.

Zapach: mocno wyczuwalne goździki, zbożowość.

Smak: zabrakło mi w nim słodowości. Kwasek w tym stylu jest wskazany, jednak tutaj było go za dużo, piwo było wręcz cierpkie. Lekko szczypało w język, choć może to być zasługa goździków. Goryczka prawie niewyczuwalna.

Wysycenie: za wysokie.

Opakowanie: tak jak pozostałe, nie można się niczego przyczepić. Bardzo stylowe i eleganckie. Zarazem proste.

Uwagi: Nie do końca było w nim to, co bym oczekiwał. Jednak jest ono pijalne, dość orzeźwiające. Alkoholu 6,2 %, zaś ekstraktu 12 Plato. Sławicka Pszenica posiadała na dnie bardzo duży osad. W piwie pojawiła się bardzo gęsta zawiesista "chmura". Podsumowując te cztery piwa, które zdegustowałem z tego Browaru zdecydowanie najlepszym był koźlak. Myślę, że póki co stanowi w moim odczuciu numer 1. Muszę się za jakiś czas wybrać po inne style, wtedy ocena będzie pełniejsza. Niemniej spróbujcie naszych opolskich piw, odwiedźcie Browar i dajcie znać w komentarzach, które Wam najbardziej smakują. Pozdrawiam, do zaś.

niedziela, 7 grudnia 2014

Marcowa jesień.

Dziś postanowiłem sięgnąć znowu po piwo, które będzie miało więcej treści. Otworzyłem "magiczny schowek" i prostym ruchem wyciągnąłem "OKAZJONALNE" z opolskiego Browaru. Czas ku temu sprzyja. Pogoda nie rozpieszcza. Powoli będę kończył degustację piw "Słociaka". Poza dzisiejszym zostało mi jeszcze jedno, choć nie wszystkie zakupiłem. Ale to innym razem. Więc do dzieła :)



Kolor: miedziano-pomarańczowy.

Piana: średnie i grube bąbelki, bardzo słaba, utworzył mi się wokół szkła pierścień, który utrzymał się do samego końca.

Zapach: przy odkapslowaniu od razu uderzył mnie słodowy zapach, bardzo wyraźne cytrusowe nuty, jakby skórka od grejpfruta.

Smak: słodycz lekko palonego jęczmienia, delikatna goryczka, czuć taki cytrusowy posmak. Lekko kwaśne.

Wysycenie: niskie z przewagą na średnie.

Opakowanie: Jak to z serii opolskiej, ładny bączek. Minusem może być brak wskazania jakie piwo spożywamy. Przydałby się napis "marcowe". Kolory wyważone, stonowane.

Uwagi: Alk.6%. ekst. 14 Plato. Piwo marcowe wywodzi się własnie z miesiąca kiedy je warzono. Później leżakowało sobie przez wiosnę i lato, aby być gotowym na jesień. Kolejne piwo po koźlaku, które mi smakowało. Może nie daje nie wiadomo jak wielkich doznań, ale jest smaczne. Piwo dolnej fermentacji.

sobota, 6 grudnia 2014

Browarniana stacja Gdańsk.

Przed wejściem do Lubrowa.

    W dniach 7-11 listopada odwiedziłem Trójmiasto. Mimo napiętego harmonogramu tych dni, udało mi się odwiedzić ciekawe miejsca związane z tematem „złotego trunku”. 
W Gdańsku, naprzeciw Dworca Głównego (stąd tytuł reportażu) znajduje się Mini Browar Trójmiejski Lubrow. Myślę, że zasługuje on na to, aby odwiedzić to niezwykłe miejsce i coś o nim napisać. Sam Browar, od momentu wejścia robi wrażenie. Jest on bowiem utrzymany w stylu bardzo nowoczesnym, z podświetlanymi lampami ledowymi, które można znaleźć na dyskotekach. Całość lokalu jest przyciemniona.  Świetnie współgra to z całym sprzętem do tworzenia piwa, które jest z polerowanej blachy nierdzewnej. Wszędzie pełno stalowych rur i rureczek, kraników i barometrów. Jest to pierwszy Browar w Polsce, który posiada warzelnię wykonaną z tego materiału. Osoby znajdujące się we wnętrzu  mają możliwość przyglądania się procesowi warzenia piwa (jeżeli akurat trafią na ten moment). Miałem tą niezmierną przyjemność spotkać właściciela Browaru, Pana Tomasza Lubockiego, który właśnie warzył nowy styl piwa, Oatmeal Stouta. Nie chcąc przeszkadzać w pracy (warzy on osobiście) udało mi się jednak chwilę porozmawiać o procesie tworzenia tego stylu oraz zobaczyć na własne oczy sprzęty nowoczesnej technologii firmy Kaspar Schultz. Miałem przyjemność zwiedzić dół lokalu, gdzie mieszczą się tanki fermentacyjne. Dopełnia to niesamowity klimat Browaru. Co ciekawe dostałem do spróbowania kufel ze świeżo nalaną, gorącą brzeczką. Smak był wspaniały, a dopełniał go piękny, mleczno-kawowy zapach. Później usuwa się odpady, a schłodzona brzeczka trafia do fermentatora, gdzie po dodaniu drożdży następuje proces fermentacji. Piwo rozwożone jest również do Sopotu, gdzie na "Monciaku" znajduje się kolejny lokal Pana Tomasza. Spędziłem tam miły wieczór, oglądając galę Wojak Boxing Night z udziałem Tomasza Adamka i Artura Szpilki. Sopocka piwiarnia to bardzo ciekawe miejsce, gdzie piwo nalewane jest ze specjalnych tanków ,wzorem głównego Browaru. Wracając do Gdańska i piwnego Lubrowa, oferuje on różnego rodzaju imprezy okolicznościowe. Serwuje też smaczne potrawy, bowiem pełni dodatkowo funkcje restauracyjne. 
Można nabyć wszystkie uwarzone tam piwa w butelkach. Ja postanowiłem zdegustować deskę w skład której wchodziło pięć różnych gatunków piw.



Na pierwszy ogień poszła Szybka Kolej Miejska czyli SKM
Kolor: jasnozłocisty, lekko zmętniony
Piana: drobne pęcherzyki, pięknie oblepia szkło
Zapach: wyraźnie słodowy, lekko owocowy
Smak: dobre nachmielenie, goryczka mocniejsza, wyczuwalna skórka od chleba
Wysycenie: dość mocne, mogłoby być lżejsze
Opakowanie: ładny, firmowy kufel z logo Browaru
Uwagi: Dobry pils, ale ogólnie trochę za mocny. Ekstrakt 11,8 Plato . 5,1% alk. Jest mocno orzeźwiającym piwem. Kto chce zakupić butelkę tego lagera musi ponieść koszt 9 zł za 0,5 l.


Podczas oceniania piw.

Kolejnym trunkiem był Zachmielacz Trójmiejski
Kolor: bardzo ładny, miedziano - bursztynowy, lekko zmętniony
Piana: średniopęcherzykowa, zwarta
Zapach: lekko chmielowy, słodowo-owocowy z nutką karmelu
Smak: wyraźne słody, delikatnie przebijają się owoce i czuć lekką kwasowość, fajnie rozgrzewa, choć nie wyczułem alkoholu. Goryczka bardzo mocna.
Wysycenie: średnie z przewagą na mocne
Opakowanie: firmowy kufel z logo Browaru
Uwagi: Piwo typu India Pale Ale. Swoją nazwę zawdzięcza czasom, kiedy to z Imperium Brytyjskiego wysyłano drogą morską piwo do Indii. Aby się nie zepsuło, było wówczas mocno nachmielone. I da się wyczuć, że IBU w tym piwie jest wysokie. Butelka 0,5 kosztuje 12 zł.


Tablica przedstawiająca proces tworzenia piwa :)


Trzecim piwem było Trójmiejskie Piwniczne.
Kolor: bursztynowa, ładna barwa
Piana: średnio i drobno pęcherzykowa, kolor ecru
Zapach: delikatnie owocowy, drożdżowy
Smak: dominował zdecydowanie drożdżowy, owoce się przebijają, lekka goryczka
Wysycenie: średnie
Opakowanie: kufel firmowy z logo Browaru
Uwagi: Piwo typu Kellerbier. Użyto do jego warzenia słodów jasnych i karmelowych. Piwo pije się całkiem przyjemnie. Alk. 5,3% Eks.12,5 Plato. Za butelkę trzeba zapłacić 9,50 zł.



Usuwanie odpadów z brzeczki.


Kolejne piwo nosiło nazwę Karmelickie.
Kolor: nieprzejrzyste, ciemne, praktycznie czarne
Piana: bardzo mocna, beżowa, gęsta, drobne oczka
Zapach: czuć palone słody, lekkie aromaty kawowo-czekoladowe
Smak: Pierwsze skrzypce gra palona kawa, lekki karmel z nutką jakby czekoladową, kakaową.
Wysycenie: niskie
Opakowanie: kufel firmowy z logo Browaru
Uwagi: Piwo jest ciekawym produktem, pewną odskocznią od znanych nam smaków. Uderza oryginalnością, ciekawą mieszanką smaków. Alk. 5,3%, eks. 12,5 Plato. Barmanka powiedziała, że to piwo bardzo lubią kobiety ze względu na słodycz. Ja średnio ją wyczułem. Jestem ciekawy czy jest tak rzeczywiście, bo jak dla mnie jest ono zdecydowanie męskie. Piwo dolnej fermentacji.


Z Panem Tomaszem Lubockim - właścicielem Mini Browaru.

Ostatni na ogień poszedł Czerwony Październik.
Kolor: rubinowo-czerwony
Piana: bardzo drobna, kremowa, mocno trwała
Zapach: chmielowy, nuty cytrusowo-ziołowe
Smak: bardzo przyjemny, goryczka mocniejsza, intensywna. Czuć te zioła, ale nie wiem dokładnie pod co je podpiąć. Delikatnie palony słód.
Wysycenie: jak dla mnie idealne, w sam raz.
Opakowanie: kufel firmowy z logo firmy.
Uwagi: Czerwony lager, czyli dolna fermentacja. Jest to piwo sezonowe, uwarzone okresowo. Alkoholu 5,4%, ekstr. 13 Plato. Użyto amerykańskiego chmielu Mozaic. Bardzo ciekawy smak, warto spróbować. 


Browar Lubrow opuściłem późną nocą.


"Wszystkie piwa w Mini Browarze Trójmiejskim Lubrow są niepasteryzowane, niefiltrowane i w żaden sposób nieutrwalane. Serwowane są wprost z tanku leżakowego. Naturalnie mętne, zawierają bogactwo składników aromatyczno-smakowych, wytwarzanych w procesie fermentacji, przy użyciu wody, słodu jęczmiennego, chmielu i drożdży" - czytamy na stronie Browaru. Do tego wszystkiego piwa butelkowane posiadają bardzo ładny kapsel. Browar ze swoimi kapslami to pewien poziom jakości. Nie każdy je ma. Na tej przemiłej degustacji w oryginalnym miejscu spędziłem bardzo miło czas. Na pewno jak będzie mi dane, wrócę tam po raz kolejny napić się dobrego piwa. Wszystkim, którzy odwiedzają Gdańsk polecam to miejsce. Nie wyjdziecie rozczarowani. Czas mija w przyjemnej atmosferze. Chce się tu wrócić. 

Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z Browaru:
















środa, 3 grudnia 2014

Do zakochania jeden łyk... jeden, jedyny i nic więcej.

Podczas jesiennych dni, gdy za oknem mamy parę stopni,a nawet kilka na minusie, warto sięgnąć po piwo, które w te dni najlepiej pasuje. Ponieważ pozostaję w konwencji opolskiej, padło dziś na regionalnego koźlaka.
O ciekawej nazwie "KLINKIEROWY PRZEPAŁ".





Kolor: ciemny brąz, rubin.

Piana: mimo kombinowania przy nalewaniu nie chciała się utworzyć taka jak bym chciał. Była beżowa, średnie oczka, bardzo nietrwała, po chwili jej nie było.

Zapach: bardzo słodowy, karmelowy, delikatny i bardzo przyjemny, przebijały się jakby suszone owoce.

Smak: karmel, karmel i karmel. Wspaniale. Słody bardzo wyczuwalne. Goryczka bardzo delikatna, mogłaby być mocniejsza zdecydowanie. Minimalna paloność. Delikatna kwasowość da się wyczuć, ale dodaje świetnego smaku.

Wysycenie: niskie.

Opakowanie: ogólnie podobają mi się etykiety od "Słociaka". Są estetycznie skomponowane i nie ma w nich nadmiernego przepychu. Kapsel golas. Śmiało za doznania ( moje) estetyczne daję 5.

Uwagi: Piwo mimo, że treściwe ( alk. 6,5%, ekstr. 16,5 Plato, więc zostaje spory zapas) pije się cudownie. Bardzo delikatnie "wchodzi". Nawet się nie spostrzegłem kiedy miałem pusty tulip, niestety. Jak przy ostatnim lagerze byłem dość zawiedziony, tak tym razem muszę bardzo pochwalić. Trzeba przyznać, że dawno nie piłem tak dobrego koźlaka. Piwo posiadało duży osad drożdżowy, przez co pływało w nim dużo drobinek. Browar wykonał świetną robotę.W trakcie degustacji, piwo miało 12 stopni C.  Polecam, spróbujcie. Do zaś.

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Opole piwem stało... i stoi?

Witam wszystkich po przerwie. Pewnie jesteście już po odsłuchaniu filmiku na którym się przedstawiam i opowiadam o moim blogu i jego celu. Zapomniałem tam dodać, że wszystkie zdjęcia ze starego albumu na fb są na blogu w zakładce "listopad" . Od dzisiaj, czyli 1 grudnia, zaczynam wszystko po nowemu :)
Chyba ciężko bym zgrzeszył, gdybym na pierwszą degustację w nowej odsłonie nie wykazał się patriotyzmem lokalnym :)
Tak więc jak na prawdziwego opolanina przystało, na pierwszy ogień pójdzie parę piw z Browaru "Słociak", który znajduje się 4 km od mojego miejsca zamieszkania.
Pierwszym z nich jest lager o nazwie "OPOLSKIE JASNE". Przystępuję do degustacji wg nowej, bardziej usystematyzowanej wersji.





Kolor: złoty, mętny.

Piana: bardzo zbita, zwarta, mocno trwała i drobnobąbelkowa, biała, utrzymała się do końca picia.

Zapach: oj, tu uderzył mnie bardzo mocny diacetyl, jego aromat zabił praktycznie wszystkie inne, nie potrafiłem się przez niego przebić. Niestety nie wyczułem poza nim nic innego. Kończąc piwo, delikatnie wyczułem miodowe nuty.

Smak: lekkie słody pomieszane z kwasowością, która według mnie jest za duża. I czuć też nadmiar  diacetylu. Goryczka znikoma, bardzo słabo wyczuwalna.

Wysycenie: wysokie.

Opakowanie: Butelka brązowa, ładna etykieta. Dość prosta, kolorami nawiązująca do Opola, z szyszkami chmielowymi pośrodku. W lewym górnym rogu logo Browaru. Kapsel golas. Szkoda, że jeszcze się nie dorobili własnych. Mieć rodzimy kapsel w kolekcji, bezcenne.

Uwagi: Zmęczył mnie ten dwuacetyl. Jednak piwo nie jest tragiczne. Alk. 5%. Jasne pełne, ekstrakt na poziomie 12 Plato. Po lagerze spodziewałem się oczywiście większej słodowości, więcej wyczuwalnego chmielu. Piwo jest niepasteryzowane. Jestem ciekawy co przyniosą kolejne piwa z opolskiego "Słociaka".