Ostatnimi czasy słyszy się w świecie piwnym wiadomości o tym, że znakiem firmowym naszego pięknego kraju - jeśli chodzi o piwo - mają być wszelkie wędzone i dymione rodzaje tego trunku. Początkowo jakoś nie umiałem sobie wyobrazić tego smaku. Kuchnia polska słynie z tego rodzaju pysznośći. Jednak przełożenie tego na piwo wydawało mi się lekką przesadą. Aż do mojego pierwszego piwa w tym stylu... Oj, tam się w tej butelce działo, oj działo się. Nie zwlekając rozpoczynam piwną przygodę przez duże P. Browar Kormoran w swojej świetnej serii "Podróże Kormorana" wypuścił niesamowite piwo, koźlaka wędzonego - RAUCHBOCK.
Kolor: rubin wpadający w ciemną miedź.
Piana: gęsta, beżowa, malutkie oczka, zbita, dosyć trwała, ładnie "brudziła" szkło.
Zapach: od razu po nozdrzach dostałem solidną wędzonką. Aromat mocno wędzonej szynki, którą osobiście wędzę co roku na Zmartwychwstanie Pańskie, na bardzo długo pozostał mi w nosie. :)
Smak: wszystko bardzo dobrze skomponowane. Znalazłem tam i wędzoność, i lekko palone, ciemne słody. Wyczuwa się trochę zbożowości, goryczka jest na średnim poziomie. Im więcej piwa ubywało, tym bardziej te nuty wędzone zdobywały sobie miejsce w przestrzeni smakowej. Świetne odczucie.
Wysycenie: średnie.
Opakowanie: Etykieta ładna, kolorystycznie bardzo dopasowana. Bardzo porządny obrazek w centrum przedstawiający wędrowca, z tyłu zapiski z kolejnego dnia podróży. Świetny kapsel przedstawiający to, co na etykiecie. Myślę, że dobrze to wszystko wygląda, zachęca do sięgnięcia po ten trunek.
Uwagi: Zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie. Kapitalny pomysł z tym rodzajem piw. Warto zdecydowanie wejść w ten temat głębiej, więc nie było to moje ostatnie słowo w klimacie wędzonym. Ekstrakt 16,5 Plato, alkoholu 6,5%. Piwo niefiltrowane, dolnej fermentacji. Każdy łyk intensywnie badałem, opłukiwałem usta. Smak był tak wyraźny i intensywny, że ciężko mi było wyjść ze zdumienia nad pozytywnym jego aspektem. Piwo skończyło się szybko, ale mi na długo pozostał ten wspaniały smak w ustach. Już z niecierpliwością czekam na kolejną degustację.
Moje pierwsze spotkanie z wędzonymi to Smoky Joe i podsumowanie, że to jest oscypek w płynie. :)
OdpowiedzUsuńHe, he, oryginalne porównanie :)
OdpowiedzUsuńJest to do kupienia w Jagodzie ?
OdpowiedzUsuńNie wiem jak teraz, ale było na pewno.
OdpowiedzUsuń