.

.

środa, 21 stycznia 2015

Żywe czy zdechłe?

Trochę z poczuciem humoru napisałem ten tytuł, pamiętając moje zeszłe wspomnienia po piwach z tego browaru. No cóż, nawet się nie spodziewałem, że tak szybko sięgnę po kolejną butelkę od nich. Jednak pomimo słabych doznań bardzo mnie ciekawiło, co z kolejnymi piwami. Tym razem się na nic nie nastawiam, na nic nie liczę. Co ma być to będzie. O, tak postanowiłem. W każdym razie zobaczymy, co za chwilę nastąpi. Oto ŁASKIE ŻYWE z browaru Koreb.






Kolor: złoty bursztyn, dość mętne.

Piana: tym razem udało się ją utworzyć, biała, średniopęcherzykowa, nietrwała, zniknęła zaraz po zrobieniu zdjęcia.

Zapach: wyczuwalne nuty kwiatowe, owocowe. Czuć wyraźnie chmiel. Jest przyjemny.

Smak: Wyczuwalna słodycz, z posmakiem miodowym. Goryczka jest wyraźna, zostaje na dłużej. Chyba nic więcej nie udało mi się wyczuć.

Wysycenie: jak dla mnie średnie.

Opakowanie: jak zwykle mi się podoba. Dużo złota, jest eleganckie. Bardzo ładnie się to komponuje z napisami w stylowej czcionce. Kapsel bez niczego. Etykieta ukazuje tradycje warzenia piwa wskazując na drzewo, czyli solidne fundamenty i korzenie.

Uwagi: Piwo tradycyjne, niefiltrowane. Alkohol 6,5%, ekstraktu brak. Muszę powiedzieć, że choć nie jest rewelacyjne, to zdecydowanie wygrywa z poprzednikami z tej "stajni". Dało się je wypić. Zachwalał nie będę, bo wg mnie naprawdę nie ma czego, ale duża różnica względem pozostałych. Przynajmniej posiadało nagazowanie, co nie powodowało, że miałem wrażenia jakbym pił kompot :) Zostało mi jeszcze jedno piwo z ich browaru,wkrótce degustacja. Wasze zdrowie. Cieszę się, że coraz liczniej przeglądacie mojego bloga oraz co jakiś czas wskoczy lajk na facebooku :) Patrząc na statystyki na moim blogu, powolutku, ale wszystkie słupki wzrastają. Dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz